Reprezentacja Polski wygrała dwa pierwsze mecze eliminacji mistrzostw świata 2026, ale na piłkarzy i selekcjonera spadła krytyka za styl, jaki drużyna zaprezentowała w meczach z Litwą (1:0) oraz Maltą (2:0). To już półtora roku, od kiedy drużynę narodową prowadzi Michał Probierz. O ocenę jego pracy poprosiliśmy Janusza Michallika. – Wydaje mi się, że każdy najbliższy mecz będzie dla niego spotkaniem o być albo nie być. Jeden zły wynik może zadecydować o jego przyszłości – wyznał ekspert TVP i były reprezentant USA.
👉 Kulesza ocenił występy kadry. "Rozumiem krytykę i niezadowolenie"
Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – Jesteśmy już kilka dni po meczach reprezentacji Polski. Jakie dziś, na chłodno, nasuwają się panu wnioski dotyczące występów kadry?
Janusz Michallik: – Podstawowy wniosek jest taki, że nic się nie zmieniło. To były dwa mecze, w których można było zagrać na wyższym poziomie i pokazać, że robimy progres, ale do tego nie doszło. Po marcowym zgrupowaniu nie było wygranych. Ewentualnie można wskazać Łukasza Skorupskiego, który stanął na wysokości zadania. Wygranymi są też Piotr Zieliński i Nicola Zalewski, bo... z powodów zdrowotnych nie przyjechali na zgrupowanie, przez co uniknęli krytyki, która spadła na pozostałych. Michał Probierz powtarza, że były dobre fragmenty, ale to już nam nie wystarczy. Na tym etapie pracy nadszedł czas, by złożyć to w całość i zagrać dwa-trzy mecze z rzędu na zadowalającym poziomie. Kiedy ostatnio rozegraliśmy spotkanie o stawkę, w którym mieliśmy wszystko pod kontrolą?
– W półfinale baraży o Euro 2024, gdy wygraliśmy z Estonią 5:1.
– Mam na myśli przeciwnika średniej klasy europejskiej. Nie możemy ciągle obniżać wymagań wobec kadry, powinniśmy przestać zadowalać się tym, że jako tak duży kraj po prostu uczestniczymy w wielkich imprezach. Nie może nam wystarczyć to, że "odhaczymy" się na liście obecności. Smutne jest to, że mistrzostwa Europy czy świata liczą coraz więcej drużyn, a nam jest coraz trudniej się tam dostać.
– Gdzie widzi pan główny problem reprezentacji?
– Można zacząć rozprawiać o szkoleniu i innych aspektach, ale to temat-rzeka. Nasi reprezentanci przyjeżdżają na zgrupowanie i najzwyczajniej w świecie brakuje im swobody w grze. Musi być coś w tym, że piłkarze, którzy błyszczą w klubach, potem przyjeżdżają na kadrę i nie pokazują tego potencjału. Gramy zbyt schematycznie, jest zbyt mało odwagi i chęci gry do przodu. Odnoszę wrażenie, jakby zawodnicy, którzy grali w drużynie narodowej już wielokrotnie, cały czas byli stremowani. Musi przyjść moment, gdy niektórzy piłkarze dadzą sygnał, że warto na nich stawiać albo trzeba zastanowić się nad ich przydatnością. Jeśli jesteś już doświadczony, przyjeżdżasz na kadrę kolejny raz i dalej rozczarowujesz, to coś jest nie tak.
– Większą winę za rozczarowującą grę kadry ponoszą piłkarze czy selekcjoner?
– Gdybym miał wskazać procentowo, 60 procent zależy od trenera, a 40 od reprezentantów. To Probierz jest szefem i liderem tej grupy. Daje szanse zawodnikom i wyznacza kierunek, w którym ma podążać drużyna. Co do zawodników, to uważam jednak, że jeśli założenia taktyczne w meczach z tak słabymi rywalami jak Litwa czy Malta nie wychodzą, to oni powinni wziąć sprawy w swoje ręce i rozwiązać ten problem dzięki swoim umiejętnościom.
– Ostatnio rozmawialiśmy w lipcu. Mówił pan wówczas, że na Euro 2024 nie było wstydu, ale trzeba przekuć to w coś więcej i w Lidze Narodów powinniśmy zobaczyć progres. Za nami spadek do dywizji B tych rozgrywek i słaby początek gry w eliminacjach mundialu. To był stracony czas?
– Tak, stanęliśmy w miejscu. Oczywiście, w czerwcu możemy wygrać z Finlandią i będziemy mieli dziewięć punktów. Wówczas część kibiców i ekspertów powie, że nie jest źle i znów będzie można "kolorować" rzeczywistość. Uważam jednak, że musimy mówić więcej prawdy i być wobec siebie bardziej szczerzy. Mówię tu o ekspertach, dziennikarzach, selekcjonerze, piłkarzach i kibicach. Po prawie każdym zgrupowaniu słyszymy, że trzeba poprawić pewne rzeczy. To oczywistość. Potrzeba więcej prawdy i trzeba powiedzieć wprost, jeżeli drużyna się nie rozwija, a tak właśnie to wygląda. Selekcjoner powinien zmienić sposób komunikacji, bo gdy usłyszy w rozmowie trochę krytyki, zmienia ton wypowiedzi na pasywno-agresywny. Z jego strony także potrzebujemy więcej szczerości w przekazie. Dziś ten poziom komunikacji jest inny. Wielu trenerów potrafi powiedzieć wprost, że coś w grze zespołu nie wyglądało tak, jak powinno. Nie wiem, dlaczego tak samo nie może być w Polsce.
– Jak wyobraża pan sobie przyszłość Probierza w reprezentacji? Nie brakuje głosów nawołujących do zwolnienia selekcjonera. To miałoby sens w tym momencie?
– Jego kadencję oceniam dziś na "naciąganą" trójkę. Fakt jest taki, że wygrał dwa pierwsze spotkania w eliminacjach. Wydaje mi się jednak, że każdy najbliższy mecz będzie spotkaniem o być albo nie być dla Probierza. Jeden zły wynik może zadecydować o jego przyszłości i tak może stać się chociażby po czerwcowym spotkaniu z Finlandią. W przypadku zwycięstwa, odniesionego nawet w słabym stylu, nikt go nie zwolni. Jeśli jednak przegra, może być inaczej. Teraz wiele zależy od zawodników. Skoro selekcjoner podaje im rękę i powołuje niektórych mimo tego, że zawodzą, to oni powinni odwdzięczyć się trenerowi. Probierz dostał czas. Nie jest przecież tak, że teraz oceniamy go i krytykujemy po pięciu meczach, bo poprowadził tę drużynę już w dziewiętnastu. Powiedzmy sobie szczerze – przed starciem z Finlandią wygląda to źle. Całe piękno piłki polega na tym, że dwa czy trzy kolejne spotkania mogą zmienić to spojrzenie. Nie mam jednak wątpliwości, że jeśli będziemy grali w taki sposób, nie mamy szans na pokonanie Holandii.
– Od początku spekulowano, że bezpośredni awans na mundial przypadnie raczej zespołowi z pierwszego koszyka...
– Właśnie dlatego uważam, że nasze oczekiwania są za małe. Rywalizujemy w grupie z Holandią, Finlandią, Litwą i Maltą. Mamy jednego klasowego rywala, a nie dwóch jak w grupie Ligi Narodów czy trzech jak na Euro 2024. Nie widzę ambicji i chęci, by powalczyć o pierwszą pozycję. Odnoszę wrażenie, że wszyscy z góry uznali, że mamy rywalizować z Finlandią o drugą lokatę.
– Myśli pan, że styl gry reprezentacji Polski w najbliższym czasie może jeszcze znacząco się poprawić?
– Będzie ciężko, bo skoro nie udało się tego zrobić przez dziewiętnaście meczów, to jak wierzyć, że uda się to osiągnąć ze zgrupowania na zgrupowanie? Nie łudźmy się – w tych eliminacjach raczej nie zaczniemy nagle grać atrakcyjnej piłki. Teraz selekcjoner musi znów dać szansę piłkarzom, ale oni muszą wziąć odpowiedzialność i wreszcie spłacić ten kredyt zaufania. Słucham wypowiedzi po meczach i ciągle słyszę te same formułki. Czy spojrzenie prawdzie w oczy i samokrytyka są dla nich tak trudne? To też mówi nam coś na temat ich charakterów. Ostatnio na odważne słowa zdecydował się Robert Lewandowski i to by było na tyle. Dla mnie to za mało.
– Awansujemy na mistrzostwa świata?
– Bardzo chciałbym zobaczyć reprezentację Polski w USA. Teraz musimy jednak patrzeć na najbliższą przyszłość i skupić się na starciu z Finlandią. W tym momencie trudno mi jednak wierzyć, że awansujemy z pierwszego miejsca. Prawdopodobnie czeka nas rywalizacja w barażach, a nasza obecna gra nie daje gwarancji, że walka o wyjazd na mundial zakończy się sukcesem...
Następne
2 - 1
Polska
8 - 0
Malta
0 - 2
Holandia
0 - 0
Litwa
2 - 0
Malta
2 - 2
Finlandia
0 - 1
Finlandia
1 - 0
Litwa
16:00
Malta
18:45
Polska
16:00
Holandia
18:45
Finlandia
16:00
Litwa
18:45
Holandia
16:00
Finlandia
18:45
Polska
17:00
Malta
19:45
Holandia